niedziela, 28 października 2012

04. I'm in the middle of nothing.





    Dostałam pracę. Dziennikarka sportowa. Nie cieszyłam się z tego powodu, ponieważ wiedziałam, że będę musiała widywać Bartka codziennie. Jednak zdałam sobie z tego sprawę, że trzeba się nauczyć z tym walczyć. Z takim uczuciem. Skrzywdził mnie, ale udało mi się pozbierać. Niestety znowu pojawił się w moim życiu, ale nie mogłam odrzucić tej pracy, bo chyba musiałabym dostawać zasiłek dla bezrobotnych. Upiłam łyk czarnej, ciepłej kawy. Była godzina szósta, a ja nie mogłam spać. Dalej zastanawiało mnie zdarzenie, które miało miejsce trzy dni temu. Analizowałam każdy szczegół tamtego spotkania. Przeraził mnie ten człowiek. Za każdym razem kiedy o nim pomyślałam, czułam dreszcze, które przeszywały całe moje ciało. Miał bardzo niski głos. Nie mogłam dostrzec jego twarzy, ale wiedziałam, że kiedyś słyszałam taką barwę głosu. Nie chciałam się jednak tym bardzo przejmować, ponieważ postawiłam sobie bardzo ważny cel. Nie żyć przeszłością i koncentrować się na przyszłości.

    Maja. Zaśmiałem się ironicznie, a na mojej twarzy pojawił się sztuczny uśmiech. Osoba, która sprawiła, że wyjechałem. Ona sobie z tego nie zdaje sprawy, jak zrujnowała moje plany. Popatrzyłem w stronę ruchliwej ulicy, a nagle zdołałem się zorientować, że ty tam byłaś. Twoja nienaganna sylwetka. Długie włosy. Piękny uśmiech. Zmieniła się cholernie. Ostatnio, gdy ją widziałem, nosiła okrągłe okulary. Zawsze się z niej śmiałem. Nie potrafiłem znieść jej osoby, tak samo jak Agnieszka. Nie przyjaźniliśmy się, ale wiedziałem o niej dość wystarczająco.

– Łukasz !
– Co się tak drzesz? Zakochałeś się, czy co?
– Nie. Tak. Nie wiem.
– No to już poważny problem. Mam nadzieję, że Lena ci się spodobała.
– Jest pusta jak but. Ładna, bardzo, ale jest ktoś inny.
– No to wymieniam. Ania, Paulina, Sylwia, Monika ?
– Czemu ty tylko myślisz o tych laskach?
– Jesteśmy najlepsi, pamiętasz Bartek? Zasługujemy na wszystko co najlepsze.
– I tu się z tobą zgodzę, ale to nie żadna z nich.
– No to mów.
– Majka.
– Nie rozśmieszaj mnie. Podoba ci się ten kujon, który w wolnym czasie oblicza prędkość, z jaką spada chusteczka higieniczna do kosza. Ten żart ci się udał Kurek.
– Dobra gratuluję ci wyboru Agnieszki. W ogóle życzę wam szczęścia. Ja nic nie mówię, ale ona się szmaci. Ale rób co chcesz.
– Agnieszka jest ładna, zarabia i ogólnie jest cudowna.
– A w głowie ma pustkę. Odezwij się jak zmądrzejesz.


    To była jedna z sytuacji, która pokazała, że nie byliśmy zgodni we wszystkim. Bartek akurat miał rację, co do Agnieszki, jednak zdałem sobie z tego sprawę zbyt późno. Kurek wyjechał, ja zamieszkałem we Włoszech. Moja była żona pieprzyła się z jakimś fotografem, a ja uważałem, że wszystko było dobrze. Jednak i tak dalej upierałem się przy tym, że głównym powodem naszych kłótni była Majka. Chciałem uświadomić Bartkowi, że to nie dziewczyna dla niego. On to jednak zignorował i zaczął mnie unikać. Zakolegował się z Mariuszem i tak to się skończyło. Stracił kontakt ze mną i z Majką. Z jednej strony byłem zadowolony z tego, że ich przyjaźń prawdopodobnie się skończyła, jednak było to bez sensu, ponieważ ja też zostałem sam. Dlatego wyjechałem.

    Pierwszy dzień pracy. Stałam przed halą „Energia” i nie wiedziałam, co mam zrobić. Odczuwałam jedynie mocny ból żołądka, przez co nie potrafiłam racjonalnie myśleć. Po kilku minutach jednak zebrałam się na odwagę i udałam się w kierunku wejścia. Redaktor naczelny kazał mi napisać, krótki, ciekawy reportaż na temat zawodników powołanych w tym roku na Ligę Światową. Nie interesowałam się zbytnio tym sportem, jednak poprzedniego wieczoru zagłębiłam się w Internet w poszukiwaniu informacji dotyczących tych zawodów. Nigdy nie przypuszczałabym, że aż tak mnie to wciągnie. Od godziny dwudziestej do drugiej oglądałam mecze reprezentacyjne. Zaśmiałam się pod nosem i weszłam na halę. Było cicho i pusto, tak jak myślałam. Usiadłam na krześle, które znajdowało się przy wejściu do szatni. Założyłam nogę na nogę i czekałam […] Usłyszałam czyjeś kroki. Byłam przekonana, że zaraz ujrzę roześmianą twarz Nawrockiego. Jednak trochę się pomyliłam. Ujrzałam bruneta. Miał z dwa metry oraz ciemne oczy. Był przystojny, ukradkiem mu się przyglądałam i nagle go skojarzyłam. Łukasz Żygadło. Rozgrywający reprezentacji Polski. Jednak kilku godzinne oglądanie rozgrywek na coś się przydało. Zaczął się zbliżać w moim kierunku. Natychmiast wyprostowałam się na krześle i udawałam, że wcale nie byłam nim zainteresowana. Posłał lekki uśmiech w moim kierunku. Czułam jak moje policzka oblewają się rumieńcem. Przysiadł się na krześle obok i trwaliśmy w ciszy […] Po dwudziestu minutach w drzwiach pojawił się trener bełchatowskich siatkarzy.

– Dzień dobry, nazywam się Maja Kuligowska. I jestem nową dziennikarką sportową w lokalnej gazecie – pokazałam mu swój identyfikator.
– No wiem przecież, już nawet sporo na twój temat słyszałem. Tylko zdziwiło mnie dlaczego wybrałaś ten zawód. Chyba studiujesz medycynę sądową.
– Tak, jednak muszę uzbierać na kolejne lata, a lubię pisać i odbyłam sporo kursów dziennikarskich.
– Nie ma problemu, tylko nie oszalej tutaj z nami – zaśmiałam się, jednak szybko się powstrzymałam.
– Czemu, jeśli można zapytać?
– To są chorzy ludzie. I lubią podrywać ładne dziewczyny.
– To mnie to nie dotyczy. Mam zrobić reportaż na temat siatkarzy powołanych na tegoroczną Ligę Światową. Którzy to są?
– Kurek, Winiarski, Możdżonek, Zatorski.
– I ja – zadrżałam kiedy usłyszałam jego głos. Poczułam, że robi mi się nie dobrze. To ten głos...To był on.

    Cała kadra pojawiła się na hali. Stałam koło trenera Nawrockiego i bacznie obserwowałam siatkarzy. Ilustrowali mnie wzrokiem, ja ukrywałam swoje speszenie i szybko odwracałam głowę. Nagle zauważyłam tego mężczyznę, który przyglądał mi się na ostatnim meczu. Moją uwagę przykuły jego duże, niebieskie oczy. Był nieobecny, a ja zastanawiałam się, co siedziało w jego głowie. Spojrzał się na mnie i przygryzł tylko wargę. Zrobiło mi się go żal. Jednak po chwili koło niego pojawił się Bartek. Mój kolejny problem.

– To jest Maja. I będzie teraz z nami pracować. Mam nadzieję, że dobrze się nią zajmiecie.
– Ależ oczywiście !– wykrzyczał Bąkiewicz, wszyscy się na niego spojrzeli włącznie ze mną i wybuchnęliśmy śmiechem.
– Też mi miło Michaś – zdrobniłam jego imię, przy czym zrobił się czerwony jak burak. Wiedziałam, że będzie ciekawie.

    Rozpoczęła się rozgrzewka. Siedziałem na parkiecie i toczyłem piłkę z Bartkiem. Wszyscy pobiegli zapoznać się z Mają oraz chcieli się przywitać z Łukaszem. Nie wiedziałem, co go tutaj sprowadzało, ale nie wziąłem sobie tego zbytnio do serca. Skupiłem się na dziewczynie, która mnie zaintrygowała. Tak po prostu. Bez większych powodów. Może rzeczywiście mężczyźni są tylko wzrokowcami? Uśmiechnąłem się sam do siebie [...] Jednym z tematów moich mysli był antropocentryzm. Człowiek w centrum zainteresowania. Taki starałem się być. Panem wszechświata, który miał w głowie pustkę. Udawałem istotę, która tak naprawdę była mi bardzo obca. Ukradkiem spoglądałem w stronę dziewczyny.

– Misiek? - nie odpowiedziałem, dalej przyglądałem się Majce. - Michał !
– Zamyśliłem się.
– Nie dziwię ci się. Myślisz o tej naszej nowej dziennikarce?
– Wydaje ci się. Zastanawiam się, po co taki jestem.
– Jaki?
– Cholernie się zmieniłem. Po śmierci Dagmary.
– Nie rozmawiajmy na ten temat.
– Muszę Bartek. Bo to nie daje mi spokoju. Ja chyba siebie naprawdę oszukuję, że za nią tęsknię.
– Mówiłem ci już setki razy, że ta kobieta nie była odpowiednią partią dla ciebie. Ciągle cię oszukiwała. Teraz zapomnij. I żyj.

     Myślałam, że będzie gorzej. Chyba znalazłam wspólny język z tymi chłopakami. Z Łukaszem nie rozmawiałam. Nie chciałam. Nie byłam na siłach, aby toczyć konwersację z tym człowiekiem. On tylko siedział zadowolony na trybunach i przyglądał się swoim kolegom. Był w skórzanej kurtce, tak jak wtedy. Wspomnienia wróciły, a ja tylko zamknęłam oczy, aby się od tego uwolnić. Szczerze mówiąc chętnie bym go zabiła, ale nie byłoby to zgodne z moim ludzkim rozumem. Choć zemsta byłaby słodka. Najgorsze było to, że był seksowny. Na swój dziwny sposób pociągał mnie. Jak każda kobieta myśli o jednym. Charakterystyczna cecha. Zwracamy uwagę na wygląd zewnętrzny, a przecież tak często narzekamy na mężczyzn. Szybko zakończyłam snucie
swoich intryg i przemyśleń na temat poszczególnych płci. Wyjęłam notatnik oraz aparat i zaczęłam swoją pracę. Udałam się na drugą stronę boiska. Atakowali. Ja głupia oczywiście sądziłam, że przecież nic mi się nie stanie. „Oni na pewno są precyzyjni i nie walną mnie piłką”. Znowu nie miałam racji. Nagle poczułam mocne uderzenie w głowę i szczękę. Wylądowałam na ziemię. A przed sobą widziałam tylko liczne, białe gwiazdki. Nie przeprosi – pomyślałam, jednak po raz kolejny się zdziwiłam. Ujrzałam nad sobą „anioła” w całej okazałości. Te piękne, błękitne tęczówki wszędzie mnie prześladowały. Pomógł mi wstać. Chciałam się uśmiechnąć i powiedzieć zwykłe, proste „dziękuję”. Ale czułam, jak moja cała szczęka była sparaliżowana. Za to ja miałam okazję ujrzeć jego cudowny uśmiech.

    Zakończyli swój trening. Nagromadziłam trochę materiału, jednak wiedziałam, że będę musiała zadać kilka pytań siatkarzom. Wchodzili do szatni, więc ja udałam się w tamtą stronę. Usiadłam na podłodze i przyglądałam się szarej ścianie z nadzieją, że długo nie będę musiała czekać. Minęło kilkanaście minut. Ktoś się do mnie przysiadł. Odwróciłam głowę. Łukasz. Żygadło. Lepszego repertuaru nie mogłam sobie wybrać.

– Jak pierwszy dzień pracy?
– Dobrze – rzuciłam oschle, jednak przypomniałam sobie bardzo przykrą rzecz. Musiałam z nim przeprowadzić wywiad. Reprezentant Polski. Też mi coś.
– Tylko tyle?
– A mam ci opowiadać każdą minutę?
– Ja tylko się grzecznie zapytałem.
– Oszczędź sobie.
– Rozgryzłaś mnie już? - zrobiło mi się ciepło, czułam się tak, jakby ktoś odciął mi źródło tlenu.
– Nie jestem taka naiwna jak ci się wydaje. Pomijając fakt, że chciałeś mnie zabić kilka dni temu.
– Sama się o to prosiłaś – może rzeczywiście tak było? Jeżeli zależałoby mi na ucieczce i ocaleniu pobiegłabym, a ja zostałam tam i głupio przyglądałam się jak pojazd zbliża się do mnie z zawrotną prędkością. - A jednak...
– Nie mam zamiaru rozmawiać z tobą na ten temat. Mam kilka spraw do ciebie i nie myśl, że prywatnych.
– Zamieniam się w słuch.

     Przeżyłam. Miałam materiał na temat Marcina, Pawła no i Łukasza. Było ironicznie, chciałam ukazać trochę jego złej strony, jednak doskonale się wybronił i odpowiadał jak na sportowca przystało. Mogłabym napisać o nim reportaż, że powinno mu się odebrać prawo jazdy. Jednak wiedziałam, że nigdy nie posunęłabym się do takiego czynu. Już go znienawidziłam. Każde słowo, które było skierowane do niego, stawało się puste. Bez żadnego znaczenia. Płytkie wypowiedzi. Oschłe, na takie jakie zasługiwał. Niestety z jedną rzeczą miał rację. Nie chciałam się ratować. Może dlatego, że moje życie już od dłuższego czasu nie miało sensu? Nie ukończyłam studiów, nie miałam pieniędzy, a moi rodzice z przykrością spoglądają na swoje jedyne dziecko, które błąka się samotnie po świecie. Ironia.
– Przepraszam cię Maja. Nie chciałem cię walnąć – zobaczyłam go. Mojego wybawiciela, który prawie zmiażdżył moją twarz.
– Nic nie szkodzi. Może mi się to przyda.
– Michał jestem.
– Już znasz moje imię, więc powiem tylko, że miło mi cię poznać.
– Niezdara ze mnie, ale już nigdy się to nie zdarzy. Obiecuję – uśmiechnęłam się. Szczerze, prawdziwie. Rozbawił mnie przejęciem moją osobą.
– Idziesz ze mną na lunch? - nie wiedziałam, co mi przyszło do głowy. Wypaliłam, aż zrobiłam się czerwona jak burak. Dosłownie.
– Pewnie, a ten no...Ładnie ci w czerwonym – zaśmiał się, a ja tylko zakryłam dłońmi swoją czerwoną i na dodatek spuchniętą twarz.
– Winiarski pożałujesz!

    Poszedł do szatni. Zapomniał kilku rzeczy, więc oczywiście nie pozostało mi nic innego jak czekanie. Nikogo już praktycznie nie było w budynku. Stałam oparta o ścianę. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za nadgarstek. Zatkał mi ręką usta. Poczułam jak przyciska mnie do półki. Byliśmy w kantorku. Rozpoznałam tę specyficzną woń, która zawsze dobiegała z tego pomieszczenia. Zapaliło się lekkie światło. Zobaczyłam jego szaro-niebieskie oczy. Znałam je doskonale. Patrzył się na mnie tak jak wtedy. Kiedy pocałował mnie po raz pierwszy. To wszystko działo się kilkanaście lat temu, ale tego nigdy nie zapomnę. Woń jego perfum drażniła moje nozdrza, a sam dotyk sprawiał, że zaczęłam się trząść.
– Chcę z tobą porozmawiać.
– Nie można normalnie i kulturalnie? - zapytałam ironicznie.
– Nie udałoby się – nie mogłeś do mnie mówić, nie mogłeś na mnie patrzeć, bo poczułabym to samo, co wcześniej.
– W sumie masz rację. Twoje próby i starania są na nic Bartek. Lubiłam cię, a teraz?
– Ja ciebie kocham – zamarłam. - Jak przyjaciółkę – dodał cicho, a kamień spadł mi z serca. Ujął mój podbródek, a ja przestałam oddychać. Zawsze tak miałam, gdy byłam w pobliżu siatkarza.
– To jest skończone. Czemu mi to zrobiłeś? Nie mogłam normalnie funkcjonować. Nie powiem, do czego jeszcze chciałam się posunąć.
– Byłem pijany. Maja. Nigdy bym normalnie tego nie zrobił. Uwierz mi, proszę cię.
– Nie potrafię. Zraniłeś mnie. Cholernie. Zostałam sama. Nikt mi od tamtej pory nie pomagał. Jak miałam się czuć?! - pierwsze łzy pojawiły się na moim policzku. Po chwili poczułam, że mnie obejmuje. Przycisnął mnie mocno do klatki piersiowej. Chciałam poddać się temu rodzaju bliskości. Jednak szybko odrzuciłam tę myśl. Odepchnęłam go od siebie.
– Nie ma nas. Nie ma mnie. Nie ma ciebie. Przykro mi Bartek – wybiegłam z pomieszczenia, zmyłam resztki tuszu do rzęs i poszłam na lunch z Michałem. Chciałam się oderwać od tego. Od niego i od tej cholernej świadomości, że nic już nie będzie tak jak kiedyś. Zostawiłam go tam i wyszłam ze sztucznym uśmiechem z Winiarskim.

     Ten człowiek potrafił czynić cuda. Popołudnie spędzone z Michałem, było chyba najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie podczas pobytu w Bełchatowie. Pozbyłam się presji, smutku oraz żalu. Obudził we mnie drugą, prawdziwą mnie. Pokazał mi przez te kilka godzin jak można skutecznie wyrwać się z monotonii. Wybraliśmy się do kawiarni. Nie było nawet chwili ciszy. Szatyn był świetnym słuchaczem oraz pocieszycielem. Nie powiedziałam mu wszystkiego, ale i tak udało mu się poprawić mój humor. Sączyliśmy razem kawę i udawaliśmy, że nie jesteśmy sobą zainteresowani. Po raz pierwszy poczułam się wolna. Doskonale mnie wysłuchał. Nie wiedziałam, że ten człowiek może tak gruntownie postawić mnie choć trochę na nogi. Otworzyłam się. I stałam się znowu normalną osobą. Choć trochę mogłam zapomnieć o szarej rzeczywistości […] Wzięłam szybki prysznic, przy czym nuciłam sobie jakąś nieznaną mi piosenkę. Założyłam na siebie męską koszulkę i krótkie spodenki. Chwila spokoju i wyciszenia. Leżałam na łóżku i sklejałam materiał na reportaż. Nic nie miałam o Bartku. Lekko się zdenerwowałam, lecz stwierdziłam, że nic takiego się nie stanie jeżeli go pominę. Wiedziałam, że źle robię. Usłyszałam głośne pukanie do drzwi. Była godzina druga trzydzieści, a ktoś bezkarnie mnie nawiedził. Niechętnie skierowałam się w kierunku wejścia do domu. Moja błoga harmonia została przerwana, a wargi same uchyliły się z zaskoczenia. Nigdy się od niego nie uwolnię – syknęłam.
– Maja! Nie rób mi tego proszę cię. Ja byłem bardzo dobry. Bardzo Maju!
– Jesteś pijany.
– No bo ja nie wytrzymałem. Poszedłem sobie do baru i tak jakoś mi się zachciało. Wiesz jak to jest.
– Bartek...
– Nie mogę bez ciebie wytrzymać – opadł na podłogę i zaczął płakać. Jak małe dziecko. Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Uklęknęłam przy nim i złapałam mocno jego rękę.
– Porozmawiamy jutro. Teraz tutaj zostaniesz. Nie będziesz się włóczył sam po mieście. Dobrze?
– Jestem ciężarem dla ciebie. Nie chcę. Wracam do domu. Podnosił się, jednak ja uniemożliwiłam mu to.
– Nigdzie nie idziesz. Dzisiaj śpisz u mnie. 




Zrobiło się dramatycznie, smutno, ale widać też pozytywy. Będzie mecz. Będzie Winiarski. Będą wszyscy. Będzie zajebiście. No tylko muszę przetrwać sprawdzian z moich dwóch "ulubionych" przedmiotów ( czytaj: matematyka i historia ) We wtorek siatkówka. I będzie super jak zdam ten sprawdzian. Przez ten weekend stałam się jakimś "noł lajfem", który pisze i nic nie robi. Spadł śnieg i jestem z tego powodu zadowolona. Niech już tak zostanie. Nie będę zaśmiecać tutaj moimi jakże ciekawymi spostrzeżeniami na temat życia :) 


17 komentarzy:

  1. Bardzo skomplikowane relacje mają wszyscy czworo. Ciekawe jak to się dalej rozwinie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście... chwilami bardzo to wszystko skomplikowane, ale dzięki temu robi się o wiele bardziej tajemniczo i ciekawie. Mam nadzieję, że wszystko to dobrze się ułoży. Bartek popełnił w swoim życiu wielki błąd, ale niech Maja mu to wybaczy. Nie mogę dłużej na to patrzeć, jak chłopak się zamartwia. Dobrze, że został u niej na noc. Już nie mogę się doczekać 5. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to tak.Nie wiem jak ty to robisz ale z każdym rozdziałaem coraz bardziej uzmysławiam się z Mają. Bartek tak jak każdy z nas popełnił w życiu błąd tak jak każda żyjąca na tej ziemi istota ludzka dlatego uważam że Maja powinna mu wybaczyć.A i bym zapomniała czuj się winna bo przez to wszystko sama mam ochotę napisać coś o Łukaszu , oj czuj się winna czuj ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeej, genialne opowiadanie *_*
    Winiarski, Kurek i Żygadło - coś wspaniałego!
    Czekam na następny rozdział! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak jak mówiłaś, jestem rozdarta. Ja już nie wiem z kim ona ma być, bo z całą trójką ma skomplikowane relacje - Szyszka lubi :3 Rozdział mega, jak wszystkie, masz tu szybko coś dodać tak samo jak na openyoureyess, fightfordream! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle rozdział świetny. Wciągnęło mnie to opowiadanie i podziwiam twój charakter pisania. Kibicuję Mai i...no i mam mały problem. Bartek-Maja, Łukasz-Maja, Michał-Maja. Kocham Bartka, ale tutaj mam mały problem. Mam nadzieję, że dobrze z tego wyjdziesz. Pozdrawiam :**

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć, przeczytałam twoje opowiadanie. I mnie zaskoczyłaś. Piszesz naprawdę dobrze i wyjątkowo ciekawie. Dobrze, że na ciebie wpadłam. Z niecierpliwością czekam na kolejny i szkoda mi bardzo Bartka. Jednak mam nadzieję, że się pogodzą. Robi się ciekawie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawie, ciekawie ... Co się rozwinie ze znajomości Mai i Michała ja chyba wiem, no ale cóż nie będę zapeszać :D oo Bartek ja Go kocham <3 i Łukasz jakaś intryga :D pisz dalej i już niedługo piątek <33 hahahahah my i góry już to widzę ;D aha i ja nie będę chodzić w taki ziąb po górach wybij to sobie z głowy ! :D kocham Cię <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Luuubię <3333. Relacje mają skomplikowane, ale wszyscy. Majka powinna wybaczyć Bartkowi. Ciekawa jestem czy będzie happy end i kogo wybierze XD Pozdrawiam i czekam na następny ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. No to się porobiło, kurczaczek szkoda mi tego Kurka. Mi się wydaje, że on to jej nie kocha jako przyjaciółki ( if you know what i mean ) mam nadzieję że to się wszystko rozwiaze wkrotce. I kocham cię za te wszystkie opowiadania !: D

    OdpowiedzUsuń
  11. youareeverything (tt)13 grudnia 2012 00:04

    Już troszkę czekamy na ten kolejny rozdział. Mam nadzieję, że szybko go dodasz, bo tęsknię za tym opowiadaniem. Za Ziomkiem, Kurkiem i Winiarem. Dodawaj i informuj :;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witaj. Właśnie przeglądałam u siebie komentarze, mój blog to 444-days-in-hell i nagle natknęłam się na Twój komentarz, dziękuję za miłe słowa, kocham opowiadania o skoczkach, nadrobię tamte na pewno i zacznę czytać to. To nie jest wprawdzie o skoczkach, ale i tak będę czytać. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. A i dodałam już trochę rozdziałów od ostatniego, który komentowałaś. Informować o nowościach?

    OdpowiedzUsuń
  14. ale przecież zaręczyny można jeszcze zerwać!
    xo bisek :D

    OdpowiedzUsuń
  15. spokojnie, już mam chytry plan :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Zapraszam na jedenasty rozdział u mnie 444-days-in-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. 444-days-in-hell.blogspot.com < - 12 rozdział.

    OdpowiedzUsuń